niedziela, 24 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 14

Mijały dni . Codziennie budziłam się w tym okropnym miejscu. Moja nadzieja umierała za każdym razem kiedy próbowałam uciec.. Ilekroć udało mi się prześlizgnąć przez wyjście ewakuacyjne ktoś zawsze mnie obserwował. I znów wszystko od nowa. Trafiałam tu. Do mojego więzienia. Loco , meksykanin który nas tu przetrzymuje i zarządza tym całym gównem , zwiększył tylko liczbę ochroniarzy i jest z siebie zadowolony. Ale czułam , że to dopiero początek.
- Jules , już przestań się mazać i zanieś te zamówienie dla tych panów pod ścianą. - usłyszałam głos Gigi jak przez mgłę.
- Daj jej spokój , dziewczyna jest załamana psychicznie . Kiedyś jej przejdzie a wtedy będziemy wymieniać się mężczyznami z uśmiechem na twarzy . A może trafi się i  jakiś trójkącik ? - zapytała retorycznie Roni . Gigi spiorunowała ją wzrokiem. Roni to średniego wzrostu brunetka , która zdecydowanie posiada czarny humor. W sumie trochę jej tego zazdrościłam. Potrafiła całą tą sytuację obracać w żart. Poznałam ją wczoraj ale czuje jakbyśmy znały się od znacznie dłuższego czasu. Zaczynała swoje zmiany wieczorem. Czasem dawała pokaz na scenie. Nie zwierzała mi się ale sądze , że trafiła tu jak większość dziewczyn.
Wzięłam chusteczkę , którą podała mi Gigi i otarłam oczy.
-Wiesz jedno mnie dziwi. Dlaczego przyprowadził tutaj akurat ciebie ? - zapytała ni stąd ni zowąd Roni. - Może ktoś wcześniej cię obserwował ? 
Spojrzałam na dziewczynę z grymasem. Wyciągnęła błyszczyk i zaczęła poprawiać nim swoje duże usta.
- Tak czarne furgonetki parkowały przy moim bloku , a na dodatek łaziła za mną jakaś grupa uzbrojonych żołnierzy z bronią na wierzchu . - odrzekłam ironicznie. - Masz mnie za idiotkę ? 
- Nie , myślałam tylko , że takie dziewczyny jak ty mają ułożone życie aż do śmierci . - dodała Roni z krzywym uśmiechem.- I jak widać nie są w stanie znieść towarzystwa suk takich jak my . 
- Dziewczyny , koniec tego . - powiedziała zła Gigi.
-  Och ,Zamknij się  Gigi . Może opowiesz nam swoją historię ? 
- Wiesz chyba ktoś już na ciebie czeka. - odpowiedziała dziewczyna za barem , po czym wskazała na korytarz na sceną . 
- Zdecydowanie wolę towarzystwo mężczyzn . - odrzekła wkurzona . Zeskoczyła z wysokiego krzesła i ruszyła przed siebie.
Westchnęłam.
- Nie przejmuj się nią . Jak widać to miejsce zmienia ludzi . - przelustrowała wzrokiem całą salę z obrzydzeniem.
- Nie ma sprawy . - odrzekłam obojętnie .
Wzięłam tacę z zamówieniem i ruszyłam przed siebie . Od kilku dni moje życie to jedna pojebana komedia. A może tragedia ? Hmm nad tym można by się długo zastanawiać. Na scenie znów odbywał się jakiś zboczony pokaz. I jak zwykle wszyscy faceci wrzeszczą zadowoleni . Chociaż kobiety też tu przychodzą. Podobno od dłuższego czasu kręcą się tu i zaspokajają swoje erotyczne fantazje biorąc przykład z płci męskiej. Według mnie kobieta powinna być silna i niezależna ( co w moim przypadku jest śmieszne ) a te tutaj prezentują tylko jedną cechę , a mianowicie uległość . Uległość swoim potrzebom i zachcianką. Mój wzrok spuszczony był na ziemię. Nie chciałam zawierać z nikim kontaktu wzrokowego. I wtedy wpadłam na kogoś w granatowej marynarce. Cały hamburger zleciał mozolnie na ziemie pozostawiając zmieszane plamy na jego białej koszuli .
- Przepraszam . - wydusiłam .
- Spokojnie , nic się nie stało . - powiedział uśmiechnięty blondyn.
Wbiłam w niego wzrok. Był młody . jego blond włosy zaczesane były do tyłu , lecz dalej pozostawały w nietypowym nieładzie. Jego niebieskie oczy były tak mocnego odcieniu , że po chwili dopiero zrozumiałam , że to muszą być soczewki. Usta ułożone były w chłopięcym uśmiechu . Wyglądał na porządnego gościa. A więc co on tu robił ? Może jest z policji ? Ach Jules jasne ! Moje nadzieje cały czas przygasane były przez mój rozsądek.
- Zaraz przyniosę coś na nasz koszt . - odrzekłam prawie dławiąc się swoimi  wymiotami .
Przelustrowałam go jeszcze raz wzrokiem i dopiero wtedy to spostrzegłam. W prawej ręce trzymał telefon . TELEFON . Już wcześniej myślałam to takim sposobie ale Gigi szczerze mi go odradzała . No cóż okazja się natrafiła dlaczego miałabym nie spróbować ? Wszystko jest lepsze od siedzenia tutaj z założonymi rękami . Chłopak posłał mi znaczące spojrzenie , po czym ruszył w przeciwnym kierunku .Obróciłam się i pospiesznie udałam się do baru .
- Jules ... coś się ..?
- Nie teraz . - odpowiedziałam wrednie .
Gigi spojrzała tylko ze zdziwieniem na tackę obsmarowaną musztardą i machnęła ramionami .
Nie czekając więcej na jej morały ruszyłam w stronę , gdzie ostatni raz migła mi granatowa marynarka. Ruszyłam za blond chłopakiem. Zerkałam czasami nerwowo w obie strony , aby zobaczyć czy przypadkiem nie przyciągnęłam uwagi któregoś z napakowanych ochroniarzy . Na szczęście dzisiaj panował duży ruch więc tłum wygłodniałych ludzi pchał się prawie na scenę , gdzie dziewczyny kręciły swoimi tyłkami . Weszłam w biały korytarz ,a moja zdobycz zniknęła za czarnymi drzwiami . Ruszyłam pędem aby przypadkiem za chwilę nie zniknęły mi sprzed oczu. Znajdowałam się w dużym luksusowym salonie. Duże okna w przeciwieństwie do ogromnej sali , gdzie śmierdziało papierosami i alkoholem. Czarna kanapa i dwa duże fotele . Chłopak siedział na jednym z nich z łobuzerskim uśmiechem . Jedną ręke trzymał na oparciu a drugą machał trzymając telefon .
- Wiedziałem , że przyjdziesz. - uśmiechnął się .
Niepewnie zeszłam po trzech schodkach na dół .
- Czy to nie kuszące widzieć cię w takim stroju ? - zapytał unosząc nonszalacko swoją prawą brew do góry.
Przełknęłam  głośno ślinę. Miałam na sobie czarną skórzaną sukienkę zapinaną na złoty zamek z przodu. Była obcisła.
- A więc pomożesz mi ? - spytałam ignorując jego wcześniejsze stwierdzenie .
Wiem jak to miejsce potrafi wpłynąć komuś na psychikę.
- Nic za darmo . - odrzekł podnoszą się z fotela.
Podszedł do mnie . Spojrzałam na jego idealną twarz. Proszę tylko nie to o czym myślę. Odsunęłam się od niego odruchowo , prawie potykając się o swoje nogi. Wyciągnął swoje długie ręce w moją stronę i objął mnie w talii . Zbliżył swoje wargi do mojej szyi i musnął moją skórę . Odepchnęłam go od siebie.
- Dobra , ale najpierw  telefon . - powiedziałam ze stanowczością.
Jeżeli już miałam to zrobić . To znaczy .. Och Jules przestań owijać w bawełnę. Jeżeli już ma mnie tutaj wypieprzyć to najpierw ja stawiam zasady . Nie dam się wykiwać . Blondyn zaśmiał się rozbawiony , po czym przybrał wrogą minę.
- Nie lubię kiedy ktoś stawia warunki . - oznajmił sycząc mi na ucho.
Oplótł  dłonie wokół  mojej szyi i zaczął mnie namiętnie całować. Czułam jego dotyk na sobie. Zaczęłam się szamotać. Musiałam zdobyć ten telefon. On szybkim i mocnym ruchem wygiął moje ręce w tył i rzucił mnie na kanapę . Opadłam bezwładnie. Mokrymi już oczami rozpoczęłam poszukiwania telefonu. Lecz bezskutecznie. Gdzie on do cholery go schował ? Blondyn rozszerzył moje nogi aby mieć lepszy dostęp do mojej kobiecości . Uśmiechnął się zadowolony i nachylił się znów nade mną , żeby mnie pocałować. Jego śliski język próbował wielu sztuczek aby dostać się do mojej buźki. Wolną ręką przejechał mi po moich czarnych majtkach. Szarpałam się jeszcze mocniej walcząc z podnieceniem. Do moich oczu cisnęły się łzy. Poddając się rozpoczęłam z nim współpracę. Zgrałam się z jego ciałem i namiętnymi pocałunkami. Oddawałam je rozpalona. I wtedy odezwał się mój instynkt. Kiedy chłopak zjechał wargami do mojej szyi wyciągnęłam rękę po coś twardego co stało na stolik przy kanapie. Chwyciłam twardą figurkę i z wrzaskiem uderzyłam nią w blond głowę. Chłopak zatoczył się do tyłu chwytając się za głowę. Upadł na ziemie. Szybkim ruchem podniosłam się z kanapy i zrzucając na ziemie spowolniające mnie obcasy , ruszyłam do wyjścia. Moja adrenalina skoczyła jeszcze wyżej kiedy na korytarzu spostrzegłam przechadzającego się ochroniarza. Ruszyłam w przeciwnym kierunku. Biegłam nie obracając się za siebie. Na policzkach wyczułam słone łzy. Zatrzymałam się przy jednej ze ścian , łapiąc oddech. Zaczęłam uderzać w nią pięściami. Płakałam . Nie umiałam powstrzymać histerii , która brała teraz nade mną górę. Otrząsnęłam się dopiero , gdy do moich uszu dotarł dźwięk z końca szarego korytarza.
- Jest tu. Już ją miałam ale zdążyła uciec. - męski głos blondyna unosił się szeptem. - Umowa była inna. Ja swoje załatwiłem ...
Zbliżał się. Weszłam w pierwsze drzwi po prawej. Teraz słyszałam już tylko swój nierówny oddech. Pod bosymi nogami wyczułam miękki dywan. W przedsionku było ciemno. Po omacku dotarłam do klamki i otwarłam kolejne drzwi. Znalazłam się w słabo oświetlonej sypialni. Ale to nie była zwykła sypialnia. Nie było okien. Na środku pod ścianą stało wielki łóżko zaścielone błękitną pościelą . Po mojej prawej stronie znajdowała się bordowa " ściana rozkoszy ". Tak wynikało z napisu na górze. Rozdziawiałam usta widząc co na niej wisi. Kajdanki różnej wielkości. Jakieś baty z różowym futerkiem. Obroże. Gumowe zabawki .I mnóstwo innym rzeczy , których znaczenia nie potrafiłam sobie przypomnieć.  Podskoczyłam kiedy z otępienia wyrwał mnie głos Gigi dochodzący z pomieszczenia na przeciwko łóżka. Podajrze łazienki.
- Tak kochanie . Wiem . - przytakiwała i śmiała się . - Mamusia za niedługo wróci i znów będzie jak dawniej. - powiedziała to prawie płaczliwym tonem . - Ja ciebie też mój skarbie. - zakończyła rozmowę , bo usłyszałam cichy płacz.
Mamusia ? Ona... ma ...dzie...dzie ..cko. Te słowa dopiero teraz do mnie dotarły. Stałam jak słup soli. Czym ta dziewczyna zasłużyła , żeby tu trafić ?
- Gigi ? - podeszłam do drzwi nie pewnym krokiem.
Dziewczyna wyskoczyła zza nich jak oparzona.
- Jules ? Co ty tu .. ? - zapytała zdezorientowana . Ocierała łzy wierzchiem dłoni. Jej makijaż pozostawił czarne ślady na  różowych policzkach.
Podeszłam do niej i przytuliłam ją do siebie. Odwzajemniła ten gest. Znów się rozpłakała.
- On jej groził . Ja nie mogłam na to pozwolić . Nie mogłam pozwolić jej umrzeć . - zaczęła szlochając w moją szyję.
Nie mogę jej tu zostawić . Musze ją wydostać , razem ze mną . Ona ma do kogo wracać . Ma kogoś kto ją kocha. Odsunęła się ode mnie pow chwili uspokojenia. Zaczerpnęła powietrza.
- Musimy wracać . - odezwała się jako pierwsza.
- Gigi .. - zatrzymałam ją  . - Masz telefon ? - spytałam wprost.
Wbijałam w nią wzrok pełen nadziei. Westchnęła i spojrzała mi głęboko w oczy .
- Mam . Loco dał mi go , aby mogła co jakiś czas upewniać się że nic jej nie grozi. Wie , że nie zadzwonię na gliny czy coś . Ma mnie w garści a ja nie chcę ryzykować . - Powiedziała ze smutną miną.
- Prosze nie odbieraj mi tej szansy . Przed chwilą jakiś napalony gość chciał mnie zgwałcić - zaczęłam jej tłumaczyć. - A za parę dni mam zostać sprzedana na jakąś dziką orgię . - dodałam rozpaczliwie . - Jesteś moją nadzieją . - Błagam . - wyszeptałam placzliwym tonem.
Dziewczyna chwilę się namyślała stojąc w milczeniu. Chyba rozważała plusy i minusy . Bała się zaryzkować , lecz w końcu z wahaniem podala mi komórkę . Chciałam rzucić się jej na szyję z radością.
- Masz kilka sekund. - powiedziała lekko się uśmiechając.
Odwzajemniłam szczery uśmiech . Od paru mrocznych dni poczułam ulgę a może wręcz radość. Chwyciłam telefon i wystukałam numer komendy policji . Gigi w tym czasie przechadzała się , nasłuchują zdenerwowana przy drzwiach czy nikt nie nadchodzi. Ręce miała skrzyżowane na piersi .
Pierwszy sygnał . Gigi robiła małe kroki długimi nogami . Drugi sygnał . Wyczekiwałam z nadzieją. Trzeci sygnał .
- Dzień dobry . Wszystkie linie są w tym momencie zajęte . Prosimy o ponowny kontakt za parę minut. - usłyszałam w uchu damski głos.
CO ? Rozłączyłam się z niedowierzaniem . Jak to zajęte ? Co oni sobie wyobrażając ? Gdzie są i co robią kiedyś ktoś na prawde potrzebuje pomocy ? Nie to nie mogła być prawda . Mój pech nie mógł trzymać mnie caly czas w garści bawiąc się mną .
- Jules .. - wyszeptała brunetka .
Wybrałam numer Alex . Pierwszy sygnał , drugi , trzeci ..
- Halo ? - usłyszałam głos Alex . Był pewny jak zawsze i lekko zirytowany . Nigdy nie lubiła odbierać od nieznajomych . Lecz teraz nie dzwonią z reklamami . Dzwonię ja . Jej przyjaciółka , błagająca o pomoc .
- Alex .. - wyszeptałam . - Proszę pomóż mi .
- Jules ? - wcięła mi się w słowo . - Martwiłam się . Gdzieś ty się podziała . Już dawno zgłosiłam twoje zniknięcie na policji . - dodała z ulgą w głosie.
- Nic mi nie jest . Potzrebuje cię .
- Gdzie jesteś Jules ?
- Nie wiem - zaczęlam się krztusić słowami . Znów się rozpłakałam . - Porwał mnie jakiś meksykanin i trafiłam do ... - nie mogło przejśc mi to przez gardło . - do burdelu .
- Co ? Jules prosze nie żartuj sobie . Ja się na prawdę martwię .
Nagle rozległy się kroki . Do pokoju wparował Loco z dwoma swoimi pomocnikami . Uśmiechnął się na nasz widok . Zmrużył oczy .
- Rozłącz się . - wymierzył we mnie z czarnego pistoletu .
- Halo ? Jules? jesteś tam ? - slyszałam głuche pytania Alex ale głos ugrząz mi w gardle .
Upuściłam telefon na ziemię . Nie spuszczałam z niego wzroku . Łzy przestały lecieć . Jednym gestem nakazał wysokiemu mężczyźnie podnieść komórkę . Obejrzał ją dokładnie .
- Gigi to chyba twoja zguba . - powiedziała jadowicie . - Nie tak się umawialiśmy skarbie . - podszedł do  niej .
Dziewczyna zamarła . Mówiła ze spuszczonym wzrokiem .
- Ja ... przepraszam ..  Nie chciał... - rozległ się strzał .
Brunetka upadła na ziemię . Przez jej białą bluzkę zaczęła się przebijać czerwona ciecz . I wszystko się we mnie zatrzymało . Rzuciłam się z wrzaskiem na meksykanina , który stał dumnie nad ciałem Gigi . Bez zastanowienia zaczęłam okładac go pięściami i drapać . Mężczyźni stojący za nim , ruszyli mu na pomoc .     Poruszali się jak roboty . A może ja tak wszystko widziałam . Okiełznali moje dzikie ruchy . Dalej wrzeszczałam ile tylko mogłam . Krzyki odbijały sie echem od głuchy ścian .
- Jak mogłeś. .. Zabiję cię rozumiesz ? - krzyczałam między napadami płaczu .
Mężczyzna zaśmiał się perliście i wymierzył mi mocne uderzenie w twarz . Bezwładnie osunęłam się na ziemie . Złapał się za policzek . Czułam przeszywające mnie dreszcze. Trzęsłam się cała . Czułam chłód . Mój palący chłodem  ból ciągnął się wzdłuż całego policzka aż po szczękę . Przez mgłę przewróciłam głowę w stronę dziewczyny leżącej na ziemi . Ostatkami sił poczołgałam się do niej , łapiąc ją za rękę. Po jej policzkach płynęły strumienie łez. Ale ona nie płakała z bólu . Cierpiała z powodu małej dziewczynki , którą wydała na świat. Wiedziała , że teraz już jej nie uchroni . Nigdy jej już nie zobaczy . Nie usłyszy jej słodkiego głosiku wołającego za nią . Nie poczuje małych rączek otulających jej zimną szyję . Nie usłyszy słowa " Mamo " . Poprzez dotyk czułam wszystkie jej emocje . Cały ból odchodził  . Zostało tylko cierpienie.
- Mika - wydusiła . - Miała na imie Mika .
Spojrzałam jej głęboko w oczy i widziałam w nich małą Dziewczynkę podobną do brunetki , która machała mi na pożegnanie . Rozległ się kolejny strzał .  W jej ciele wylądowała kolejna kula. Gigi znieruchomiała już na zawsze . Straciłam ją . Obiecałam sobie , że ją wyciągnę . Zawiodłam ją . Zawiodłam małą Mikę .
- Nie .. nie . - jęczałam szlochając . Pogrążałam się w rozpaczy .
- Zabierzcie ją stąd . - przerwał Loco z uśmiechem . - i ogłoście , że jutro rozpoczniemy naszą małą licytację .  - kucnął nade mną i przeszył mnie swoim obrzydliwym  , fałszywym spojrzeniem . - Och Jules , zaczynasz już na prawdę  działać mi na nerwy . A uwierz łatwo wyprowadzić mnie z równowagi .

2 komentarze: